baby development

9.02.2011

Wiadomości z frontu

A zatem zaczęło się.
Kiedy kapałam Młodą, ona jak zwykle bawiła się przednio, ja jej śpiewałam ( mydło wszystko umyje... :) ), uśmiechałam się do niej a w głowie miałam juz wizję jej rozpaczy, kiedy wyjdę z sypialni....
Nic to.
Po kapieli jeszcze kolacja.
Majka już śpiąca.
Zaniosłam ją do łóżeczka, dałam pić, pluszowego  pieska , buziaczka na dobranoc i powiedziałam, że od dziś będzie zasypiać sama, że jest już dużą dziewczynką, że ją kocham najmocniej w świecie, zrobiłam papa i... wyszłam.
Przez minutę była cisza, bo pewnie spodziewała się, że zaraz przyjdę.
Ale potem juz był ryk.
Po chwili usłyszałam, jak się porzygała.
Standard.
Weszłam, przytuliłam, zmieniłam jej pościel ( nasza też się nie uchowała , ale ją  tylko zwlekłam, bo szkoda czasu), Majka do łóżeczka i wyszłam.
No była rozpacz i histeria.
Kilka razy pomiędzy czasami wejść do niej  byłam już pod drzwiami, zdecydowana  przerwać to, ale...
Po chwili wszystko we mnie się uspokoiło.
Jakoś tak skamieniałam od środka, nie ruszały mnie  jej płacze.
Najpierw wołała "mama" , potem, po jakiejś półgodzinie, zaczęła wołać Puzla , który na szczęście był w pracy.
Wiem, że on by nie zdzierżył i byłoby po wszystkim.
Po 40 minutach zwątpiłam, myślałam, że już się nie uda , a ona zapłacze mi się na śmierć.
Ale... w 48 minucie zapadła cisza.
Odczekałam jeszcze chwilkę i weszłam.
Spała na brzuszku, z głową na podusi.
Piesek leżał zapomniany w nogach , wzgardziła nim.
Może powinnam jej kupić inną przytulankę...?
Nastawiłam pranie, poczytałam trochę i poszłam też spać, pod gołą kołdrę, bez prześcieradła.
Nie mogłam zasnąć, tak mi szkoda tej mojej spłakanej kruszyny...
W nocy obudziła się i wzięłam ją do siebie.
Spała ze mną, ale nad ranem odłożyłam ją i obudziłam dopiero o 7.30.
Jak to wszystko dalej się potoczy ?
Nie wiem.
Będę kontynuować, tylko mam mały żal do Puzla.
Nie wspiera mnie tak, jak bym chciała.
I już zapowiedział, że w weekend nie zamierza jej budzić o 7.30, bo sam wróci z pracy nad ranem i chce się wyspać..........

2 komentarze:

  1. Myślę że bardzo dobrze robisz ucząc małą spać oddzielnie. U mnie było podobnie. Młoda spała z nami do 16 miesiaca życia, potem postanowiłam że czas na samodzielność. Ja robiłam tak, że kładłam ją do łóżeczka,siadałam obok na krzesełku, czytałyśmy 2 książeczki, potem buziak i gasiłam swiatło. Z tym że zostawałam z nią w pokoju i siedziałam na krzesełku. Nie odzywałam się do niej, nie byłam też w zasięgu jej ręki, poprostu wiedziała że jestem przy niej, ale spać ma sama. 2 tygodnie - i było po kłopocie. Tak więc życzę wytrwałości.I nie miej wyrzutów, postępujesz słusznie ucząc ją samodzielności i nie oznacza to że jesteś złą, nieczułą matką. aaa i bardzo rozbawiło mnie to, że liczyłaś w tej kwestii na pomoc mężczyzny....ich zdaniem od wszelkich problemów typu kolki, gorączki katarki, nauka nowych umiejętności jest mama - oni co najwyżej na spacerek i na basen mogą się pofatygować:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo, to Twój lepszy od mojego, na basen idzie z miną cierpiętnika, po moich 2 godzinnych usilnych prośbach....
    A na spacer z własnej woli nie zabrał Majki nigdy..... :(

    OdpowiedzUsuń