baby development

29.12.2011

Co by tu...

Zyje , nie martwcie się . Święta minęły szybko, jak w powiedzonku. Prezenty się udały :) moi wspaniali tesciowie zostają z nami aż do 6 stycznia, i cieszę się z tego. Lubię ich bardzo i choć mała przestrzeń, która dzielimy sprawia , ze czasem mam ich serdecznie dość , to rownież mogę pozwolić sobie na wiecej wyjść- to na fitness, to na basen czy do znajomej na ploteczki :). Udało się, całkiem niezamierzenie, nie przytyc ani kilograma, może to przez to, ze mam ostatnio duuuuzo ruchu:) Maja zaczęła mówić prostymi zdaniami, to zasługa tłumu w domu, ciagle ktoś coś do niej mówi no i są efekty :)

1.12.2011

sama

Tak to już jest, że z problemem trzeba sobie poradzić samemu.
Nikt nie wie, co dzieje się w Twojej głowie, nie zna Twoich myśli, uczuć, zamiarów, rozterek , nie czuje Twojego bólu , rozpaczy itp.
Może wesprzeć , opierając się na Tym, co sam myśli, wyobraża sobie, lub na tym, co Ty mu mówisz.
Ale jeśli nie możesz powiedzieć....? Wspomnieć, napomknąć, dać do zrozumienia...?

Sama.

Zabawne, jak wszyscy wokół nie wiedząc- wyczuwają problem, którego natury nie znają , nie domyślają się- ale na wszelki wypadek-odsuwają się.
Z daleka jest przecież bezpieczniej, czyż nie.....?



Byłam na zakupach w poszukiwaniu czegoś, co nadawałoby się na prezent/y.
Myślałam- zobaczę i będę wiedziała.
Coś do mnie przemówi , zainspiruje mnie.
A figa.
Kupiłam coś jedynie dla Mai .
Oraz dwie rzeczy dla osoby, która ostatnio zajmuje moje myśli bez przerwy.
Wiem, że nie powinnam, ale pieprzę to.
Jestem odurzona czymś nowym, co wprawia mnie w taką euforię, jak to tylko możliwe.
Tak to jest, jak się człowiek... zadurzy.....