baby development

30.08.2011

wróciłam :)

Brat został wyekspediowany do domu, my wróciliśmy z urlopu, czas więc napisać parę słów.
Zakochałam się.























W Hiszpanii :).
A ściślej- w Katalonii.
Pięknie tam. I ciepło.
Wygrzałam się na plaży, chociaż opaliłam się tylko symbolicznie- patrząc na te wszystkie brązowe ciała myślałam, że chyba leżąc w słońcu rok nie dałabym rady przybrać takiego koloru skóry :)
Puzel opalił się jeszcze mniej.
Znajome ludziska widząc nas na ulicy pytają , kiedy na ten urlop się wybieramy, hehe.
A poważniejąc- to był najlepszy urlop w moim zyciu.
Po pierwsze - w cieple :).
I kolejno- bo sam na sam z Puzlem, bo nikt ode mnie niczego nie chciał ( oprócz Puzlastego.... ), bo tyyyyle seksu , co w ten tydzień- nie mieliśmy chyba w ciagu 3 ostatnich miesięcy :).
Co prawda, Puzel terroryzował mnie klimatyzacją- ciągle nastawiał ją na 15 stopni robiąc z pokoju lodówkę, ale jak nie widział, przestawiałam ją na 18 lub więcej :).
Nosiłam się kolorowo, opalałam topless, odrzuciłam konwenase- znów byłam wolna i młoda :)
O Majce rozmawialiśmy codziennie, tęskniliśmy jak głupki, a ona po naszym powrocie nawet na nas nie chciała spojrzeć.
Wtuliła się w babunię i już.
Jak podeszłam- ona w bek.
Ja też.
Okropne  jest uczucie odrzucenia przez dziecko :(
Ale po jakimś czasie poszła na ręce do Puzla, a potem już szybciutko i do mnie.
Heh , jak cudnie było tulić to małe ciałko do siebie.
I jak ona urosła.
I jak wydoroślała !!!
Inne dziecko...


Jak dobrze jest wrócić do domu.
Pokukładać nowe książki na półkach, pozachwycać się, jak trawa urosła, pochować wielkie walizy...
Narazie nigdzie się nie wybieram.
Teraz cieszę się domem :)