baby development

4.02.2011

dieta

Nie umiem i nie lubię się odchudzać.
Ostatnio zrzucałam sadełko zdaje się w 2007 czy 2008 roku.
Udało się, sama nie wiem jak, pozbyć tych 5 kilo.
Potem zaszłam w ciążę i spadły kolejne 2 , by powrócić i teraz mnie denerwować.
Od wtorku jesteśmy z Puzlem na diecie o pięknej nazwie South Beach.
Ech.... można się rozmarzyć.....
Nie jemy pieczywa, ziemniaków ( tak mi ich brakuje !!!!!!!!!!!), i masy innych smacznych rzeczy.
Dziś miałam bardzo erotyczny sen.
Jadłam mrożoną ( ?) czekoladę, w miłym towarzystwie i w fajny sposób.

Śni mi się czekolada, jezusie.

Puzel już jakby trochę schudł.
Ja chyba nic , bo mam na koncie małe grzeszki.
No bo jak nie zjeść kawałeczka ciasta, kiedy przychodzi koleżanka ?
No jak?
I jak chce się coś słodkiego, że aż nosi cię po całej hacjendzie?

Pewnie zostawiłabym te wałeczki odłogiem, gdyby nie to, że w sierpniu mamy zamiar pomoczyć tyłki w morzu śródziemnym bądź w jakimś oceanie.
No, i mus jest bikini założyć.
Oczarować wszystkich facetów dookoła idealną figurą....
Mmmmmm.
Nie żebym miała coś przeciwko krągłościom.
Lubię je i nie chce wyglądać jak szkieletor.
Ale wałkom w pasie mówię stanowcze NIE.
Już mówię- brzuszki są do dooopy i rzuciłam je w diabły.
Po 2 miesiącach i milionach wykonanych brzuszków i braku jakichkolwiek widocznych efektów.
A zatem, dieta ....  :(
Niech mnie ktoś dobije...

2 komentarze:

  1. Nie dobiję. Ale wspieram. Może jak się we dwie weźmiemy i trochę zmobilizujemy to coś z tego będzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja dołączę, "w kupie raźniej" :))) Dietuję od listopada (dieta żp, czas chyba zmienić), wyników brak... To co robisz ja nazywam "słabą silną wolą" :))Pozdrawiam gorąco

    OdpowiedzUsuń