baby development

15.08.2012

Przyszłam się pochwalić

Zdalam dziś egzamin na prawo jazdy :)

Nareszcie :):):)



Za pierwszym podejściem.



Nastawiałam się, że oczywiście nie zdam.
W nocy nie mogłam spac z nerwów.
Od rana do południa wypiłam dwa wielkie kubki melisy .

W południe przyjechał po mnie mój instruktor i pojechaliśmy do miasteczka , gdzie miałam zdawać.
Pojeżdziłam po mieście, zrobiłam wszystkie manewry ( perfekcyjnie, oczywiście ).
Powtórzyliśmy pytania dotyczące samochodu.

I w zasadzie do końca nie byłam pewna, czy instruktora zabrać ze sobą czy nie, ale w końcu pojechał z nami.
I w sumie dobrze.
Popełniłam kilka błędów, ale to były jakieś małe szczególiki ;)


ZDAŁAM !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


Czeka na mnie teraz kieliszeczek Bayleys'a , a potem lulu, bo kiedy emocje opadły, to przyszło zmęczenie i senność.


Także- mogę wreszcie prowadzić :)

2.08.2012

Wybyłam z domu na całą dobę, a Puzlasty z Majką pod opieką zrobił więcej , niz kiedy nie musi się nią zajmować.
Domalował resztę ścian, przestawił meble tak jak mają stać, poprzyklejał nowe listwy przypodłogowe.
No proszę.....

Dziś trochę demolował, wszędzie kurz i pył.
Końca nie widac.....
Wkurwia mnie ten bajzel....




Miałam dziś udawany test z moim instruktorem.
Oblałam.
W trakcie zawracania na 3 zgasł mi samochód ( a to mi sie prawie wcale nie zdarza...), a i z nerwów wrzuciłam zamiast wstecznego jedynkę.
Kaplica.
Plus kilka mniejszych błędów...
Za tydzien znów spróbujemy.

Kurczę, a ja mogłabym tak po prostu wsiąść i pojechać.
Pewnie się czuję na drodze ;)




Jeszcze o Puzlastym.
Dziś usłyszałam od niego, że nic tylko siedze z nosem w książce albo w telefonie, a on odwala biedaczek całą robotę.
To, że nadal zajmuję się domem, gotuję, ogarniam trochę ten remontowy burdel, opiekuję się Młodą- to przeciez nic takiego.
Super.
Jak wspaniale być docenioną.....

Zastanawiam się czasem, po co on nadal ze mną jest.
Mógłby sobie bez problemu znaleźć taka, która bardziej by mu odpowiadała pod każdym względem- mądrzejszą ( !!!) , zgrabniejszą, piękniejszą...
Po cholerę mu ja...?
Same problemy tylko....
Nie taka, nie śmaka.

Szykuje się chyba jakiś kryzys....
I ja doprawdy nie wiem, jak długo dam radę to ciagnąć.
Wiem, że i na dobre i na złe...itp.
Że jesteśmy dorosłymi, dojrzałymi osobami.
Ale wszystko ma swoje granice, czyz nie....???


Pewnie, gdyby nie ciemniejsza strona mojego życia, nie dałabym rady.
Zwyczajnie zwątpiłabym w swoją kobiecość i w fajną osobowość.

Zastanawiam się, gdzie się podział ten superspokojny, ciepły Puzel.Jego huśtawki nastrojów zwyczajnie mnie rozwalają.