baby development

6.09.2013

powrót do rzeczywistosci

cały sierpien spędziłam w rozjazdach.
Najpierw 3 tygodnie w Warszawie.
"Przywieź nam Misiaczka, będzie tak cudownie, spędzimy czas razem, nacieszymy się wnusią".
Brzmiało zachęcająco.
Obiecałam dziadkom Majkę w zeszłym roku, ale jako że miałam rozgrzebane prawo jazdy, nie chciałam tego zaprzepaszczać- przełozyłam wyjazd na przyszły rok.
Czyli ten :P
Lot był późno, sama nie wiem- chyba kupując bilety sto lat temu, myślałam, że Majka tą podróż prześpi.
Tak tez się stało.
Od razu zresztą po przyjeżdzie zapakowałam ją spać i już.

Cały nasz pobyt w sumie był chyba udany.
Pisze chyba , bo spodziewałam się, że dziadkowie więcej będą się Młodą zajmować.
Tymczasem owszem- teściowa bawiła się, czytała rozmawiała z Majką i była naprawdę najlepszą babcią pod słońcem, ale dziadek już taki wyrywny nie był.
Nie wiem, co się stało, bo zawsze to on był pierwszy do spacerów i zabawy, psot i psikusów.
Nawet śpiewał dzieciakowi piosenki.
Nie tym razem.
Na spacer zabrał Majkę 2 razy.
DWA.
Wiem, że były upały.
Ale on wychodził spacerować- sam.
Nie wiem , naprawdę nie wiem o co kaman.
Majka jest grzeczna, nie ucieka , idzie zawsze za rękę, na placu zabaw zawsze bawi się ładnie, jest wesołym szkrabem itd.
Nie wiem.


Tak czy siak- byłyśmy w zoo, ma milionie placów zabaw ( jest ich doprawdy mnóstwo obok domu są 3, jedną stację metrem dalej kolejne 2 itd.), w kinie i na figlowisku, o ile dobrze pamiętam nazwę...
Majka miała kilka koleżanek,ja również- spotykałyśmy się codziennie.

Życie na prowincji sprawiło, że kiedy weszłam do sklepów w stolicy, nie wiedziałam, gdzie patrzeć.
Tyle wszystkiego.... :)
Obkupiłam siebie i Młodą, nakupiłam książek i innych bardzo potrzebnych fizdrygałków .
Puzel przyjechał do nas samochodem na kilka dni i zabrał to wszystko , żebym nie musiała dzwigać ( a na lotnisku okazało się, że i tak mam 2 kilogramy nadbagażu , lol ).
Kilkukrotnie udało mi się urwać z domu na jakieś spotkanie - oczywiście nie mogłam powiedziec prawdy gdzie, z kim i po co.
Nie zrozumieliby.
Kłamstwa uwierały mnie, ale co zrobić.
Ważne, że wiedział o tym Puzel i nie miał nic przeciwko.

Tuż przed wyjazdem udałam się do mojej ginekolog .
Wyjęła mi spiralę.
Bardzo się bałam.
Naczytałam się w necie, że to boli - cuda na kiju.
A tu niespodzianka.
Nawet nie poczułam :)))

Droga powrotna do domu .. .Majka przespała cały lot.
W domu szał- wszystkie zabawki były znów nowe ;)
Minęło kilka dni i wybyliśmy rodzinnie do Hiszpanii.
Oooch, to był naprwdę dobry pomysł.
Puzlasty wypoczął, choć oczywiście telefon mu się urywał i nagle wszyscy mieli do niego sprawę, zlecenia etc.,
Widziałam, że go to deprymuje, bo jest odpowiedzialnym , mądrym facetem i niełatwo mu było przyjąc fakt, że niezłe pieniądze przechodzą mu koło nosa.
Trudno.

Plaża, piasek, słonko.
Dużo spacerów, niezłe jedzonko.
Jak Młoda spała, czas tylko dla nas. Wiadomo, co robiliśmy :P
Oby test ciążowy był pozytywny :)))
Ogólnie laba.
Nie zwiedzaliśmy, nie chcielismy Majki ciagać wte i wewte.
Nie podobało mi się , że ludzie palą te śmierdzące papierosy.
Odzwyczaiłam się już.
A tam wszędzie- na plaży, na ulicach, przy wejściu do hotelu.
No coś obrzydliwego.
Chyba nawet smród z kanalizacji nie jest az tak wstrętny....

W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się we Francji u znajomych.
Minął dokładnie rok, odkąd wyprowadzili się tam na stałe.
Dzieciaki urosły.
Miło było się spotkać, posiedzieć w ogrodzie przy piwku i grillu.
Pogadać, posmiać się.

A teraz juz w domu.
Bambetle rozpakowane, pranie zrobione, posprzątane etc.
Lubię tą naszą dziuplę.

Majka wczoraj poszła do szkoły.
Do zerówki.
W tym kaju dzieci wczesnie wkraczają na ścieżkę oświaty ;)
Dała sobie radę, gorzej było ze mną.
Byłam bliska łez wychodząc i zostawiając ją na ponad 6 godzin.
Całe szczęscie, większość dzieci znała się z przedszkola, więc stres był odrobinkę mniejszy.


Jutro wracam do pracy.
Myślę, że to dobry pomysł- zająć się czymś kiedy Młoda i tak jest w szkole.
Miejmy nadzieję, że skoro będę równiez pracować w tygodniu, to zdarzy mi się od czasu do czasu wolny weekend :)


I tak , robaczki....




Byłam dziś na takim babskim "zlocie".
Dziewczyny znam jeszcze z pracy, niektóre z nich 8 , 9 lat.
Wszystkie mamy już dzieci, które również się lubią i często spędzają razem czas.
Nie wiem czemu- choć lubię je wszystkie- dziś ledwie byłam w stanie je znieść.
Siedziałam cicho nad herbatą, i tak sobie myślałam- co ja tutaj robię...?
Chyba taki dzien jakiś trefny.
Zaziębiłam się wczoraj, ledwie dycham od kataru.
Bo mądra bardzo- spocona po treningu wsiadłam do auta i chłodziłam się zimną klimą....
No kto tak robi....?
A w nocy ledwie mogłam oddychać, w gardle gula i ...ech...


Żeby tylko Młoda tego nie złąpała...






9.07.2013

Kwas ...

.....foliowy


I dobrze mi z tym :)

14.06.2013

a ten.......

troszkę mnie tu nie było ;)



A 4 lata temu kulałam się z piłką zamiast brzucha i czekałam na bóle- bo na 14 miałam termin, hyhy.

Ech, jeszcze tydzien do urodzin misiaczka :D


Poświętujemy we czwórkę..
Nie, nie to co myslicie.



JESZCZE nie jestem w ciąży :P


Jest u mnie mój brat...




Szczeniak lat niespełna 19-tu.


Mój najukochańszy braciszek.


Przyjęłam pod swój dach.
Wikt i opierunek za free.
Robotę mu znalazłam.
I wiecie, co gówniarz zrobił...?



Okaradł nas.


Zwyczajnie, bezczelnie, wyprowadził z szuflady niezłą sumkę ( ja pracuję miesiąc na tyle....).


Puzel zadzwonił do mnie, kiedy to odkrył i spytał, gdzie kasa.
Ja na to, że nie wiem o co chodzi.


Nie było mnie wtedy.
Więc rozmówił się z dzieciakiem sam na sam.

Młody przyznał się bez bicia , stwierdził, że miał wydatki ( fajki, piwko, zioło.....).


Ręcę opadają....
I wszystko inne też.


Liczył , że po wypłacie odłoży kase na miejsce i się nie zorientujemy...




Nosz kurwa.
A nie mógł zwyczajnie poprosić...?
Pożyczyłabym, dałabym mu.


To nie.
Lepiej kraść.






Smutno mi :((((((






Z innej beczki- Misiaczek będzie miał urodziny pełną gębą- zarezerwowaliśmy jej salkę zabaw, z dmuchanym zamkiem i kulkami, a potem wyżerką w stylu angielskim.
A tort będzie polski :)
Bo sama zrobię.


Mam już kilka przepisów  przygotowanych ( u nas nadal ścisła dieta- mleka i glutenu niet ), muszę zacząć je wypróbowywać, i rozpieszczać Pauzlastego słodkościami.
Albo siebie- bo on znów na diecie- odchudza się  ;)






Co do mojej planowanej ciąży.
Potrzebuję jeszcze chwilki, żeby ....
O boże...
Chcę tego dziecka, ale jak sobie pomyslę o tym wszystkim......
O tych nie zawsze fajnych ciążowych dolegliwościach, o porodzie, o połogu, to cała drżę.
Niezbyt dobrze to pan bóg wymyslił.....




Zresztą, te dolegliwości to jedno.
A mój tryb życia to drugie.
Dobrze mi teraz.
Miasiaczek jest już taki kumaty.
Pogadać z nią można, i tak mam wszystko zorganizowane, żeby móc jeszcze POŻYĆ, kiedy ona jest przedszkolu lub śpi.


A potem mi się skończy.

Będą hemoroidy, rozstępy, zwały tłuszczu i ta przeklęta laktacja.


Będę się czuła jak kosmitka we własnym ciele.
Nie będzie nawet mowy o wyjściu dokądkolwiek bez tej małej pijawki.
Że już nie wspomnę o tym, że stracę figurę.


Jak to brzmi.....



Brzmi to wszystko okropnie.
Wiem.
Bo ja jestem okropna.


I pusta.



I w ogóle beznadziejna :((((((((


To chyba nie wróży dobrze....?!






Ale klamka zapadła.


We wrześniu.....


Powiedzcie, że mi się odmieni.
Że tylko zyskam :)
Że figura wróci, że jakoś sobie poukładam na nowo to wszystko.
Ze Majka oszaleje na punkcie siostry.
Lub brata ( nie mam tym razem żadnych preferencji co do płci).




Że pozostanę sobą.....

24.04.2013

Zycie tak pedzi, ze nie mam czasu na Internet ;)
Niby powinno byc odwrotnie- Maja spedza 3 godziny w przedszkolu, wydawac by sie moglo ze ten czas nalezy do mnie. A tu zonk.
Zawsze jest cos do zrobienie- nastawic obiad, pranie , sniadanie z Puzlem I ... Tak sie schodzi.


Od soboty jest u nas moj mlodszy brat. I calkiem odseparowal mnie od peceta.
Przeciez nie bede czytala ulubionego forum, pisala blogow czy ogladala porno kiedy on patrzy.






A wiecie co ...?
Moje dziecko wkrotce skonczy 4 lata .

CZTERY !!!!!



Kiedy to minelo ????
No ...?!

P.S.

Milan, nadal Cie uwielbiam .

9.03.2013

dzien matki

Wchodzę do domu.
Majka podbiega do mnie cała zaaferowana i mówi tym swoim perlistym głosikiem

"Mamusiu , przygotowaliśmy dla ciebie z tatusiem ciasteczko. I obrazek  !!!!!!!!"




I pokazuje mi to cudeńko.....




To włochate coś, to jest pająk.

Czemu namalowała pająka na laurce...?
Lubi je rysować :) i tyle :)

28.02.2013

Jestem trzydziestką :)

Tak oto wkroczyłam w trzydziestą wiosnę mojego życia....
Dzień urodzin był piękny ( choć może nie aż tak, jak zeszłego roku....), ale emocje były ogromne.

Był tort, śpiewanie sto lat , piekna kartka z życzeniami od męża i kwiaty...



Kwiatów było mnóstwo, bo nie tylko małżonek pamiętał :)
Masa smsów, widomości na fejsie.


Wzruszyłam się, że tylu osobom na mnie zależy.







A wiecie, co dostałam ...?


Skok ze spadochronem w tandemie :)

Kupon ważny jest przez rok, więc zaczekam aż zrobi się ciepło i sobie skoczę.
Boziu, marzyłam o tym, od dawna :)





Z innych wieści.
Tak bardzo mi było przykro, kiedy pisałam o przyjacielu, którego już nie ma w moim życiu.
Jak wiadomo, natura nie lubi pustki....
Po 10 długich miesiącach, w moim życiu pojawił się ktoś nowy.

Znajomość ta zaczęła się dla mnie tak niespodziewanie, że nadal nie mogę w to wszystko uwierzyć.


Milan- jesteś cudowny.
Dziękuję Ci za wszystko.

9.02.2013

taka mała tajemnica

Zgadało nam się z Puzlastym jakoś o powiększeniu rodziny.

Co prawda, do realizacji produkcji nowego potomka jeszcze dość daleko, ale już snuję plany- a to większy domek, a to sesja brzuszkowa, nawet mam trzy  imiona ( Puzlowi się żadne nie podoba).
Robimy tak- jak będzie dziewuszka- decyduję ja.
Jak chłopiec- on.


O boziu....
Sama nie wiem już...
A jesli wymysli jakieś okropieństwo...?
Wtedy się sprzeciwię, nie dam dzieciaka skrzywdzić.



Pola albo Nina


Wojciech ( Wojtuś :)    )



Echhhhhh.




Sporo się dzieje, za dwa tygodnie będe powazną trzydziestolatką.

Kiedy to minęło, jak ten czas ucieka.
Im jestem starsza, tym szybciej gdzieś znika, po dzieciach zresztą widać...


Maja jest już taka duża i nie jest dzidziusiem. Choć ostatnio lubi udawać- każe się brać na ręce i kołysać, i udaje że gaworzy.
Śmiechu co nie miara jest :):):)

Między mna a Puzlem jest ( aż się boje napisać)- dobrze.
Bo róznie bywało.
Rok temu o tej porze było nam dość cieżko, Puzel miewał swoje humorki, ja takoż...
Na szczęście, znalazł mnie wtedy przyjaciel i pomógł :)
Dał siłę i wsparcie.
Do tej pory często go wspominam, bo jak to bywa- już go w moim życiu nie ma.
To znaczy- namacalnie.
Bo czasem z nim gadam w swojej głowie.
Czasem , choć staram sie tego nie robić, czytam jego maile i patrzę na zdjęcia.
Kochany , niezwykły facet .

Dużo dla mnie i Puzla zrobił.




W Wielką sobotę wyjeżdżam z domu na tydzień.
Podróż daleka, do bardzo ciepłego kraju .

Jak ja zniosę taką długa rozłąkę z moimi Misiaczkami ?
Chyba codziennie będę ich ścigać na skypie :)



Anulka, a Ty może byś się odezwała , co...?




Cmokas :*