baby development

14.02.2011

kochajmy się !

Kiedy 35 lat temu - 14 lutego, moi rodzice brali ślub w urzędzie- nikt w tych szarych peerelowskich czasach, nie domyślał się nawet, że to dzień Świętego Walentego- patrona zakochanych ( nie wiedzieć w sumie czemu- cóż romantycznego jest w męczeńskiej śmierci tego biskupa...? ).
Ona miała kremową sukienkę z kretonu i jakieś liche palto ( ziama była, przypominam ), on brązowy garnitur i komiczną dziś-ogromną białą w brązowe groszki muchę.
Ona piękną fryzurę i delikatny makijaż, on włosy miękko opadające na ramiona.
Zakochani.
Oczekujący narodzin syna.
Szczęśliwi.
Młodzi.
Nawet bardzo młodzi ( ona 18, on 22 lata).
Ech....
Zadzwoniłam w ten czarowny wieczór, złożyć życzenia rocznicowo-walentynkowe, ale...
Nie dało się pogadać.
Oboje w stanie wybitnie wskazującym.
Bełkotliwi, depresyjni.
Nieszczęśliwi.
Bo świat jest zły, bo nie ma pieniędzy, bo dzieci daleko....
Zagubieni w świecie, zagubieni dla siebie.
Nie wiem, czy tli się w nich jeszcze choć cień tamtego uczucia sprzed lat.
Nie mi to osądzać.
Ale za te kilkadziesiat lat wyobrażam sobie mnie i Puzla, przytulonych, zapatrzonych buzujący w kominku ogień , albo przekomarzających się i polegujących na kanapie.
Może w tle będą się pałętać jakieś wnuki...?
Pies...?
A może będziemy tylko my dwoje.
Dzisiejszy wieczór spędzam sama.
On w pracy....
Ale było kilka miłych godzin w ciągu dnia.
Są kwiaty i piękna karta z miłym wyznaniem ( nie spodziewałam się, szczerze mówiąc).
Będę się diabelnie starać, żeby z nami nigdy nie było tak, jak z moimi rodzicami.......

2 komentarze:

  1. Przygnębiające jest to, że ci wszyscy nieszczęśliwi i zgorzkniali na zdjęciach zwykle wyglądają pięknie, są pełni marzeń i wiary, i z pewnością każde z nich też kiedyś obiecywało sobie, że u nich będzie inaczej. Oby u nas było.

    OdpowiedzUsuń