Znów dostałam kwiaty.
I czekoladki.
Ten wielbiciel stanowczo mnie nienawidzi, bo jak codziennie zacznę opychać się czekoladkami, to.....
Będę wkrótce wyglądać jak hipopotam.
Że o oskarżycielskiej minie Puzla , kiedy mi te kwiatki pokazał, jak wróciłam z pracy- nie wspomnę...
A tak serio.
Fajnie jest dostawać ulubione kwiaty :)
Zwłaszcza , że za chwilkę mam imieniny.
Dzisiejszy dzień minął mi na bacznej obserwacji Mai.
Wydedukowałam , że siusia co 20 minut, jak w zegarku.
I zaczęłam ją wysadzać co 20 minut, a nie , tak jak Puzlasty, raz na godzinę.
I wszystkie majtki suche :), tyle, że mam wrażenie, że ona ciagle siedzi na nocniku , a ja ciagle wycieram jej tyłek , pozbywam się siuśków i myję nocnik.
No nic, pierwsze ( albo drugie) koty za płoty.
Musimy wytrwać !
Aha , jeszcze o Dniu Matki.
Jakoś szczególnie nie świętowaliśmy ( to znaczy JA nie świętowałam).
Natomiast oczywiście zadzwoniłam do teściowej, pogadałyśmy sobie itp.
Potem zadzwoniłam do mojej mamy.
Co zrobić , jest jaka jest, może nie taka jakbym chciała , ale to moja mama i kocham ją.
Tyle, że po tej rozmowie znów miałam doła.
Jak zwykle....
Dobrze, że jest Puzlasty.
On zawsze wie , jak mnie pocieszyć.
Kocham tą naszą małą rodzinkę.
Najbardziej w świecie .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz