baby development

17.05.2012

wooohooo

Miałam dziś trzecią , dwugodzinną jazdę.
Oprócz jednego razu, kiedy troszkę przytarłam krawężnik i się zdenerwowałam, to nawet nieźle mi poszło.
Zrobiliśmy powtórkę z tego, co było do tej pory- skręcanie w prawo, w lewo, potem skręcałam na skrzyżowaniu na światłach ( tak , wyjechaliśmy na ruchliwszą ulicę...), oraz na rondzie....
A także- najtrudniejsze- ruszałam pod górkę.
No i coraz lepiej idzie mi z biegami, choć zazwyczaj nie pamiętam, na jakim biegu jadę aktualnie, brrrr.
Wiecie, co jest w tych lekcjach najgorsze...?
Mój instruktor.
Nie jest niemiły , jest normalny, nie obawiam się, że nakrzyczy czy pomyśli, że jestem idiotką.
Tylko bardzo niewyraźnie mówi , ja z tego stresu prawie nic nie rozumiem, co on tam gada pod nosem.
I nie wiem , czy mówi do siebie ( bo tak czasami mówi- komentuje głośno co było ok, co gorzej itp) czy na przykład każe mi coś zrobić- zjechać z drogi, skręcić itp.
To mnie wkurza najbardziej, że on  tak bełkocze.
Kurka !!!



Ale jak wróciłam do domu , to byłam zadowolona.
Może kiedyś, za 50 godzin ( !!!!!) będzie to dla mnie odrobinkę przyjemne...?


 :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz