baby development

29.09.2011

chwile grozy

Nawet w tak małej pipidówie, jak moje miasteczko, nie brakuje łozbuzerii.
Przedwczoraj dwóch zakapiorów próbowało włamać się nam do domu.
Byłam sama z Mają i co przeżyłam, to moje.
Od razu , gdy zorientowałam się, że ktoś manipuluje przy drzwiach wejściowych , zadzwoniłam do sąsiada.
Na szczęście był w domu i po kilku sekundach już był u mnie.
Przepłoszył drani...
Spałam niespokojnie, wyczekując na powrót Puzla z pracy.
Swoją drogą, jaki to niefart, że on pracuje zawsze popołudniami i nocą.....
Mogliby mnie zgwałcić i udusić, a on nic by nawet nie wiedział....

I tak się zastanawiam- co mogliby ukraść?
Komputer, telewizor?
Nic wartościowego w domu nie mamy.
Z drugiej strony, słyszałam o morderstwach dla głupich 10 złotych....



Dziś trochę się już otrząsnęłam.
Byłam z Mają na urodzinach .
Takie fajne garden party, pogoda dopisała- dzieci biegały, dokazywały ( Maja była wniebowzięta ! ), a my nie mogłyśmy się nagadać- same baby- nic tylko nam miotły dać :)
I ciagle się dziwiłyśmy, jak ten czas szybko ucieka- dopiero co robiłyśmy baby shower, a tu jubilatka skończyła właśnie pierwszy roczek swojego życia :)



Sama słodycz :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz