Jaszczurka się przyplątała.
W Majkę dziś wstąpił diabeł, od rana się marze i jest nieznośna, a ja chodzę z kąta w kąt i nie wiem, co ze sobą zrobić.
Na chandrę najlepsza jest czekolada i zjadłam sobie, a jakże.
Ale było jeszcze gorzej, bo doszły wyrzuty sumienia, że zjadłam za dużo....
Ten tydzień był dla mnie dość intensywny i może właśnie to, że nie mam dziś żadnych planów na wieczór tak mnie złości...?
Spotkałam dziś kogoś, kogo staram się unikać jak ognia, i to do reszty zepsuło mi dzień.
I w ogóle kiepsko się czuję.
Mam zakwasy.
Boli mnie brzuch, bo od dwóch dni mam założoną spiralę.
I okres mi się zbliża....
I nie mam się do kogo przytulić, bo Puzlasty w pracy...
I jutro trzeba wstać o 5 do pracy...
Ech, możeby tak sobie popłakać...?
Poukładałam swoje klocki, wróciłam. Jestem na swoim "starym" blogu. Zapraszam.
OdpowiedzUsuńhttp://otwieramswojeoczy.blogspot.com/
Venke, wyslij mi, proszę , zaproszenie na maila, bo nie mogę nic zobaczyć :(
OdpowiedzUsuńDobrze, że się odezwałaś :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńO co panu chodzi, panie Rachanie...?
OdpowiedzUsuńBo nie rozumiem...
...Nie było tematu...Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuń