baby development

8.06.2011

czy jest sprawiedliwość...?

Nie ma.
Ale czasem życie pokazuje, żeby za dużo nie kłapać dziobem...
Dziś Puzlasty rozłożył się z robotą w domu, hehe.
Na biurku położył laptopa, którego miał zreperować czy coś tam.
Zrobił sobie piciu i postawił obok.
I zaraz wylał wszystko na nasz komputer, ten który miał rozgrzebany, mój aparat fotograficzny, dysk zewnętrzny, na który przegrywał nowe fotki Mai ( ja mam schizę, że w razie wirusa wszystko stracimy i zawsze mu truję, żeby aktualizował to co mamy na zewnętrznym).
Ha !!!!
I co???
Jemu się nie zdarza nic wylać, co?
Dobrze mu tak.


Po strupach Mai nie ma śladu.
Wygoiło się jak na psie :), a resztę zdrapała.

Ja dziś wyrwałam się z domu na troszkę.
Wsiadłam na rower a moja rodzinka zrobiła mi "papa"z okna.
Połaziłam po mieście i upolowałam śliczną sukienkę w stylu lat 40'tych.
Czarną w białe groszki ( polka dots).
Były też fajne butki w tym stylu, ale wyszłam ze sklepu , żeby się jeszcze zastanowić, i kiedy po nie wróciłam- już ich nie było :(
Trudno.
Do kolekcji doszedł też nowy komplet bielizny, parę buteleczek lakieru do paznokci i nowe baleriny.
Od razu świat stał się piękniejszy :):):)
Czy nie mówiłam kiedyś, że nie przepadam za zakupami?
Dobra.
Tylko krowa nie zmienia poglądów.

3 komentarze:

  1. Znaczy dzień można zaliczyć do udanych :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ha! bo zakupy są dla nas stworzone :)
    p.s. też mam w domu przegrywane wszystko na dysk zewnętrzny więc chyba jesteś w normie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Taaaak :), bardzo udany dzień :)

    OdpowiedzUsuń