Żeby przetrwać, czytam stare maile.
Stare, czyli na przykład z lutego.
Tylko czy rzeczywiście mi to pomaga...?
No nie, nie pomaga.
Bo za każdym razem czuję się, jakby mi jakiś potwór wsadził pazurzastą łapę i gmerał we wnętrznościach, a potem tak ściskał, że wszystko wylatuje, rozłazi się, wycieka na wierzch.
Nielekko.
Ale stary sposób zawodzi, chyba w tamtym pokoju już jest za duży tłok.
Wyobrażasz sobie...?
Tyle tam trupów.....
Nie mogę tak dłużej, nie dam rady....
Stawką jestem ja.
Ja sama.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz