Niech już będzie środa.
Wyjeżdzamy do Warszawy około 5 rano, więc pewnie będę musiała zwlec swe zwłoki około 4.
Muszę ułożyć włosy, odrobinkę się pomalować.
Obudzić Majkę i ją oporządzić.
Naszykować dla niej jedzenie na drogę. Zapakować jakieś zabawki, książeczki, dvd z bajkami.
Zjeść śniadanie z Puzlem.
Skoordynować pakowanie bagaży :).
Ogarnąć trochę mieszkanie przed wyjazdem, bo Puzel pewnie zostawiłby nawet rozgrzebaną pościel, jak Go znam...
Uff, trochę się tym stresuję.
Muszę zrobić jakąś listę, żeby niczego nie zapomnieć.
Oby warunki na drogach były znośne...
Nie mogę się doczekać Świąt, a jakże....

Buduar (fr. boudoir) – wytwornie umeblowany i wykwintnie ozdobiony, niewielki pokój zajmowany przez panią domu. Umieszczony był zazwyczaj między salonem a sypialnią. Pełnił rolę miejsca wypoczynku pani domu. . Etym. - fr. boudoir 'jw.' od bouder 'dąsać się; kaprysić'; zatem dosł. żart. 'miejsce, gdzie można się wydąsać, pokaprysić'.
19.12.2010
14.12.2010
słowo wyjaśnienia :)
Puzel postanowił pod moją nieobecność naprawić mi coś w komputerze- ściślej- w ustawieniach poczty.
I musiał ją oczywiście w tym celu otworzyć.
Traf chciał, że akurat był tam pewien mail od osoby, która napisała do mnie ( czytajacej mojego bloga).
Jestem pewna, że zajrzał, chociaż nie podjęłam tego tematu.
Zapewne trochę poczytał, a potem jak wróciłam do domu- zgrywał niewiniątko, to znaczy zachowywał się jak gdyby nigdy nic.
Nie rozmawialiśmy o tym, bo oficjalnie tematu nie ma.
On nie czytał mojej poczy, o niczym niby nie ma pojęcia.
Ja nie drążę, ale tam już jestem spalona :(
Nigdy już nie czułabym się tam bezpiecznie.
A zatem- zapraszam do mojego buduaru , nazwijmy to-po remoncie :)
Odświeżonego.
Rozgoście się :), kanapy tu mięciutkie, w kominku trzaska wesoło ogień, za oknem mroźno, ale tutaj....cieplutko i przytulnie.
I musiał ją oczywiście w tym celu otworzyć.
Traf chciał, że akurat był tam pewien mail od osoby, która napisała do mnie ( czytajacej mojego bloga).
Jestem pewna, że zajrzał, chociaż nie podjęłam tego tematu.
Zapewne trochę poczytał, a potem jak wróciłam do domu- zgrywał niewiniątko, to znaczy zachowywał się jak gdyby nigdy nic.
Nie rozmawialiśmy o tym, bo oficjalnie tematu nie ma.
On nie czytał mojej poczy, o niczym niby nie ma pojęcia.
Ja nie drążę, ale tam już jestem spalona :(
Nigdy już nie czułabym się tam bezpiecznie.
A zatem- zapraszam do mojego buduaru , nazwijmy to-po remoncie :)
Odświeżonego.
Rozgoście się :), kanapy tu mięciutkie, w kominku trzaska wesoło ogień, za oknem mroźno, ale tutaj....cieplutko i przytulnie.
Subskrybuj:
Posty (Atom)